niedziela, 6 stycznia 2013

cichy zabójca

Piszę tego posta tuż przed zaśnięciem. Żywa i zadowolona, choć także trochę przerażona. Wieczorem, gdy moja współlokatorka Ula brała prysznic czujnik czadu zaczął przeraźliwie wyć. 

Muszę przyznać, że mało czego się tak boję jak gazu. Boje się źle zakręconych kurków w kuchenkach gazowych. Czasem gdy poczuję gaz miewam wizję wybuchu, bo biegnąc zakręcić gaz, gdy zapalam światło w kuchni dochodzi do spięcia i nie udaje mi się "oszukać przeznaczenia". Od niedawna też boję się czadu, przeraża mnie wizja wynoszenia nagiego, martwego ciała z wanny...


kąpiel

Z dzieciństwa pamiętam, że nie lubiłam jeździć w odwiedziny do babci, która w mieszkaniu łazience nad wanną miała piecyk gazowy. Dla mnie, małej dziewczynki z lasu, był on potwornym urządzeniem z miejskiego piekła rodem. Buchał niebieskim ogniem i pstrykał na mniegdy chciałam umyć ręce. Przez długie lata wynajmowania mieszkań, czy to w Koszalinie, czy Warszawie, udawało mi się unikać junkersów. Dopiero w zeszłym roku zmieniłam mieszkanie na takie z wodą ogrzewaną gazem. Ten przeklęty piecyk to największa wada tego mieszkania. Dlatego, gdy tylko zamieszkałam takich warunkach, od razu odsłoniłam kratkę wentylacyjną w łazience (poprzedni lokatorzy albo zastawili na swoich następców śmiertelną pułapkę albo mieli mniej wyobraźni ode mnie) i załadowałam baterię do czujnika czadu. Dziś czujnik zadziałał, a my, trzy baby w mieszkaniu, nie do końca wiedziałyśmy co robić. Oczywiście, pierwszym odruchem było wyciągnięcie Uli z łazienki i otworzenie okien. Ale co dalej, mili Państwo? Google łatwo nie podpowiada. Straż Pożarna, choć informuje jak uniknąć zagrożenia, nie podpowiada co zrobić, gdy czujka wszczęła alarm ale nikt nie zasłabł. Czad ulatniał się chwilę, czujnik pokazał 440 ppm, co dopiero po dwugodzinnym wdychaniu daje takie objawy jak ból głowy, nudności, osłabienie mięśni, apatia. Speca od piecyka i tak miałyśmy umówionego na sobotę. Mam nadzieję, że do tego czasu nie dosięgnie nas cichy zabójca. Tymczasem uchylamy okna, wietrzymy, wietrzymy i jeszcze raz wietrzymy. Dobranoc. Do jutra.

9 komentarzy:

  1. Też strasznie, strasznie się boję gazu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kiedyś, jeszcze w czasach późnego liceum, zemdlałem na minutę w wannie. Zemdlałem na tyle szczęśliwie, że moja Matka, slysząc hałas, wyrawała zamek i wyciągneła mnie z łazienki. Potem było pogotowie, "powinien pan jechać na obserwacje. -Ale studniówka! -Jak pan chce". Od tego czasu zmieniły się dwie rzeczy. Primo, nie mamy zamka w łazience, tylko klamkę. Secundo, mamy czujnik czadu. Od tego czasu nie było ani jednego incydentu. Najśmieszniejsze, że całe życie miałem piecyk i ten niebieski płomień kojarzył mi się z ciepłem i czymś miłym. W sumie dalej pomimo okoliczności, nie potrafie bać się gazowych podgrzewaczy wody. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świadectwo osoby, która przeżyła, niesie pocieszenie ;) Prawdą jest, że ważne jest nastawienie. Ja świruję, choć racjonalnie wiem, że gdy rozszczelnię okna, zakręcę gaz, to nic się nie stanie. Strach ma wielkie oczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szybka reakcja i udało się uniknąć katastrofy. Przynajmniej wiesz jaki odgłos wydaje czujnik czadu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Straszne. Dobrze, że ja w bloku nie będę mieć gazu, bo chyba dostałabym zawału. :P

    Hlv

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest niestety smutna prawda z tym cichym zabójcą bo gdy zbliża się sezon grzewczy co chwilę słyszymy informacje o nowych wypadkach. Dlatego nie ma co oszczędzać na zdrowiu i zamontować czujniki czadu i gazu https://interblue.pl/czujniki-czadu-i-gazu,c,12 bo życie ma się tylko jedno.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z pewnością cichy zabójca w postaci czadu jest problemem i odpowiednie czujniki są niezbędne. Ja również jestem zdania, że warto jest wiedzieć jak w prawidłowy sposób odczytywać licznik gazu https://poprostuenergia.pl/jak-sprawdzic-stan-licznika-gazu/ tym bardziej, że niestety wiele osób ma z tym nadal problem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawie to zostało opisane.

    OdpowiedzUsuń