niedziela, 28 sierpnia 2016

O tym jak wykończyło mnie Pendolino.

Wielokrotnie powtarzałam tu, że ze względu na SM upały są dla mnie nieznośne i zwykle powodują nasilenie objawów choroby (Vide zeszłoroczne budzenie się bez czucia w nogach). Dlatego latem staram się wybierać pociągi z klimatyzacją.
Dziś wracałam z Sopotu. Ostatni dzień wakacji. Pociąg obłożony na full. Wybieram wagon nr 7 - strefę ciszy. Już wchodząc wali mnie w twarz gorąc stojącego w miejscu powietrza. Nie działa klima. Mimo to zajmuje miejsce i upewniam się, czy Kicia nikomu nie przeszkadza. 
- Przepraszam, chciałam dać znać, że przewożę kota i zapytać czy nie będzie państwu przeszkadzać jak czasem wychyli głowę spod siedzenia - zagajam uprzejmie do pary siedzącej za mną w przedziale. 
Młoda kobieta siedząca po prawej od razu z uśmiechem zerka na podłogę w nadziei, że znajdzie tam kiciusia. Mężczyzna siedzący przy oknie uchyla gazetę, za którą się chował i rzecz:
- A ja chciałem panią poinformować, że mam alergie i nie życzę sobie kota w mojej okolicy.
- Ja też mam alergię i zapewniam pana, że kot mnie nie uczula. Ale wobec pana obiekcji będę go pilnować i...
- Nie obchodzi mnie to - po czym dodaje znacznie ciszej chowając się za gazetą - jak go zobaczę kopnę. 
- Przepraszam, co pan powiedział? 
- Dobrze pani słyszała.
- To są groźby.
- To jest obrona. 
- Chciałam być miła i się dogadać, a pan grozi. 
Kota w kontenerku kładę na stoliczek przede mną, tak by był stale pod moim nadzorem.

Zapowiada się dobra podróż...

Po 20 minutach w wagonie jest już 40 stopni i nie, nie chodzi o gorąca wymianę zdań ze współpasażerem. Na coraz częstsze utyskiwania pasażerów wagonu nr 7 w końcu reaguje konduktor propozycją udania się do wagonu 1 klasy i zajęcia wolnych miejsc. Ze względu na kota i opadające siły decyduje się na zmianę. Ku uciesze pasażerów innych wagonów 20-osobową grupą ruszamy do ziemi obiecanej znajdującej się w wagonie nr 1. Na drugi koniec pociągu. Tam okazuje się, że wolnych miejsc nie ma. Wściekła kelnerka Warsa każe wracać nam na miejsca i nie przeszkadzać w rozdawaniu posiłków. Ruszamy w druga stronę. 
W okolicach 3 wagonu nogi zaczynaja mi drgać i uginać się pode mną. Ręce samowolnie szukają wsparcia w ścianach i oparciach foteli. Nie jest dobrze. Czuję mikrodrgania pojedynczych nerwów. Spotykam konduktora. Zagaduje grzecznie, że słabo mi i nie dam rady wrócić do nagrzanego przedziału. Każe mi iść dalej bo blokuje przejście. Mówię, że mój stan medyczny może za chwile nie pozwolić na zrobienie kolejnego kroku i będzie musiał wzywać karetkę. Zapewnia, że klima jest już naprawiona i muszę wrócić na miejsce.Wracam, choć z dwoma pitstopami.Po chwili sprawdzają bilety. Szeptem informuje, że naprawdę nie mogę ze względów zdrowotnych siedzieć w tym nagrzanym przedziale. Konduktor odpowiada , że zawsze mogę złożyć reklamację... 

Klima faktycznie zaczęła działać, po jakimś czasie i nagrzany wagon wrócił do normalnej temperatury ale cóż z tego skoro nogi lekko zwiędłe pozostały;/