piątek, 1 marca 2013

przytul panią w pulowerku



Od kiedy skończyłam studia i zaczęłam pracę w BN nie bywam zbyt często w bibliotekach publicznych. Pamiętam, że jeszcze kilka lat temu miałam problemy z zapisaniem się i wypożyczaniem książek z bibliotek w Warszawie ze względu na adres zameldowania w innym mieście. Pozytywnym przykładem było dla mnie podejście bibliotekarzy z małego miasteczka, w którym mieszkałam pod Edynburgiem. Nie  stwarzali żadnych problemów z zapisaniem się, służyli pomocą  i mieli całą półkę z literaturą po polsku, którą swobodnie można było wypożyczać. Tamtejsza biblioteka była prawdziwym centrum kultury. Oprócz książek, płyt i prasy znajdowały się w niej dostępne dla wszystkich komputery z internetem i centrum informacji turystycznej i kulturalnej. Wtedy coś nie do pomyślenia w Polsce. Ostatnia wizyta w jednej z bibliotek publicznych  w Warszawie dała mi nadzieję, na to, że sporo się zmieniło. I gdyby tylko w naszej kulturze przytulanie obcych osób było czymś na porządku dziennym, poszłabym do tej biblioteki i uściskała obsługującą czytelników panią. Za uśmiech, za chęć pomocy, za lansowanie czytania, jako czegoś bez czego nie można żyć. I oczywiście za to, że pomaga za (nie oszukujmy się) niewielkie pieniądze. Czekam aż rola społeczna bibliotekarzy zostanie doceniona i osiągną wyższy status społeczny.




Ponieważ pracuję w Bibliotece Narodowej, złośliwi zwykli nazywać mnie z tego powodu "bibliotekarą", a na urodziny dostałam już chyba wszystkie części filmów z cyklu "Bibliotekarz" czuję, że mam prawo oczekiwać dziś przytulania. Dobrze jest zacząć weekend od porządnego przytulania.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz