wtorek, 5 maja 2015

Katowice

Wyjeżdżając na weekend do Katowic marzyłam o kominach, przemyśle i kopalniach. Czystej, acz ciężkiej formie miasta przemysłowego. To co otrzymałam było o niebo lepsze. 
Pierwsza była niespodzianka.
- Kupiłem nam te bilety do NOSPRu. Sala kameralna, ale zawsze coś.
No jasne, że COŚ! Bo budynek NOSPRu był na mojej liście "must see". Z racji braku biletów na koncerty w sali koncertowej zdecydowaliśmy, że poczekamy. Tomek chyba jednak nie mógł się doczekać i zrobił mi prawdziwą niespodziankę! A ja nie miałam nawet porządnych butów. Zgodnie z obietnicą po wyjeździe do Amsterdamu kupiłam sobie najeczki i tylko je zabrałam na wyjazd... o tym jednak potem...

Katowice zaskoczyły mnie negatywnie pod względem wieczornej oferty gastronomicznej. Okazało się, że po  godzinie 20 trudno zjeść coś ciepłego na mieście. Życie nocne ogranicza się do jednej ulicy, na której królują bary i dyskoteki. Podobno to się zmienia, podobno jak się odpowiednio długo szuka, to się znajduje. Dowodem na to jest lokal Absurdalna, do którego w końcu trafiliśmy. Wystrojem lokal nawiązywał do PRLu, za to kuchnię miał bardziej fusion. W dodatku wszystko było tam absurdalnie tanie (w porównaniu do warszawskich cen) i myślę, że jeszcze tam wrócę. 

Kolejny dzień był pełen wrażeń. Najpierw pojechaliśmy pod Kopalnię Wujek, potem do Nikiszowca a następnie w krótki objazd po Śląsku. Od momentu zobaczenia pierwszego komina z mojej buzi nie schodził uśmiech. Jeździliśmy wokół Katowic w poszukiwaniu kominów aż w końcu trafiliśmy na Koksownię Irenę, która buchała żywym ogniem. WOW!


Katowice to dziwne miasto. W centrum zabudowa poniemiecka, obok PRLowskie bloki, za rogiem wiejskie klimaty z kapliczkami matek boskich, kopalnia, familoki a obok nowoczesna architektura w najlepszym wydaniu. Myślę, że to miasto długo mi się nie znudzi. 
Nikiszowiec





Do samego budynku NOSPRu miałam sceptyczne podejście. W rzeczywistości okazał się jednak dużo ciekawszy niż na fotografiach. Budynek w całości nawiązuje do górniczego osiedla na Nikiszowcu. Dopiero po zobaczeniu familoków zrozumiałam jak genialna jest to bryła i zakochałam się w niej. To samo wnętrza, które rzucają na kolana, a przecież nie zajrzeliśmy nawet do sali koncertowej. 

W moich najeczkach czułam się trochę nieswojo w tych wspaniałych wnętrzach. Gdy jednak mężczyzna siedzący obok w pięknym garniturze wyjął aparat i w trakcie koncertu zaczął robić zdjęcia a kobiety siedzące po lewej przez pół koncertu debatowały głośnym szeptem o wspaniałej akustyce sali, zrozumiałam, że w tym wypadku nie but świadczy o kulturze człowieka. 



Przestrzeń wokół NOSPRu też się zmienia i w zamyśle ma tu powstać strefa kultury. Mamy więc Spodek, Międzynarodowe Centrum Kongresowe i nową siedzibę Muzeum Śląskiego (zbudowana na bazie starej kopalni!!! w centrum miasta!!! how cool is that?)

plan Katowic


NOSPR

Międzynarodowe Centrum Kongresowe

Międzynarodowe Centrum Kongresowe
/ Spodek


Międzynarodowe Centrum Kongresowe
Niestety wszystko, co dobre szybko się kończy. Z tej krótkiej wycieczki wróciłam wypoczęta i zadowolona jak nigdy i z silnym postanowieniem, że wrócę. Jest jeszcze tyle do zobaczenia!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz