niedziela, 8 lutego 2015

spacerniak

Wyobraź sobie, że trafiasz do więzienia… Ja trafiłam na chwilę w ramach zorganizowanych przez służbę wiezienną "dni otwartych". A ponieważ "trafić do kicia" figuruje na mojej liście rzeczy, których nie chciałbyś/nie powinieneś w życiu robić, a i tak się przytrafiają, gdy nadarzyła się okazja zgłosiłam się śmiało.

Służewiecki areszt jest przeznaczony dla skazanych mężczyzn młodocianych i dorosłych odbywających karę po raz pierwszy w warunkach zakładu karnego typu zamkniętego, tymczasowo aresztowanych, czy pozostających do dyspozycji prokuratur warszawskich. Składa się z kilku pawilonów mieszkalnych, z których najmłodszy oddany został do użytku w 2012 r. I choć jest to jeden z najnowocześniejszych tego typu obiektów na Mazowszu, nie uwzględnia potrzeb niepełnosprawnych. Sala ćwiczeń, radiowęzeł, kaplica i świetlica, wszystko znajduje się na drugim piętrze, na które dostać się można jedynie wąskimi i stromymi schodami. Niepełnosprawni przestępcy (a tacy tam też przebywają) są więc podwójnie wykluczenie - z życia społecznego na zewnątrz i za murami więzienia. To chyba nie najlepszy sposób na resocjalizację. Brakuje podjazdów, wszędzie są progi i wąskie schody. Nawet odwiedzający niepełnosprawny miałby olbrzymi problem z dotarciem na salę widzeń. Jednym słowem - dramat.

Wracając więziennej doli.. Na wejściu zabierają ci telefon i rzeczy osobiste. Zostajesz odcięty od świata. I tak też się stało w sobotę. Rzeczy osobiste i telefony musieliśmy zostawić w depozycie. Z tego też powodu nie zobaczycie tu żadnych zdjęć z aresztu. Zwiedzając weszliśmy nieco w rolę zatrzymanych.

Do tej pory wiedzę o więzieniach czerpałam z filmów i seriali. W Prison break Karczek i Budyń swobodnie biegali po sporym polu knując intrygi, w Skazanych na Shawshank spacerniak wielkości boiska do gry w baseball pozwalał więźniom głęboko odetchnąć, uprawiać warzywa i swobodnie kontaktować się ze współwięźniami. W Orange is new black więźniarki bez przeszkód poruszają się po bloku, a posiłki jedzą na stołówce. Nie licząc wrednych klawiszy w filmach więzienie często wygląda jak kolonia. Wszystko to jednak idylla. A polska rzeczywistość boli. Mnie najbardziej zabolał spacerniak. Służewiecki spacerniak to taki domek bez dachu z długim korytarzem, z którego wchodzi się przez mocne metalowe drzwi do 8 pokoi wielkości ok 4x8 m. Na środku każdego pomieszczenia dywanik z trawy wielkości kąpielowego ręcznika. Dookoła ścian betonowy chodnik, jedna ławka. Za sufit robi siatka, nad którą dodatkowo przebiega platforma, z której strażnicy obserwują więźniów. Do każdego pokoju wchodzi po 15 wyselekcjonowanych więźniów. Na jednym wybiegu nie znajdą się ziomale. Bez względu na pogodę chłopaki wychodzą codziennie na godzinny spacer. Tak skonstruowany spacerniak przeczy samej idei spacerowania. Chodząc dookoła muru, który zasłania resztki wolności można patrzeć tylko w górę. Najpierw widzimy kraty, przypominające o zamknięciu, potem stopy strażnika, czasem przeleci nad nami samolot - bolesny symbol odebranej wolności. Stałam tam chwilę i od razu poczułam przygnębienie. Ogromny ból po stracie. Złość na zamknięcie i stratę otaczającej mnie przestrzeni. A przecież spacer w więzieniu to forma rozrywki, po której na 23 godziny skazani trafiają z powrotem do cel.

W zwiedzanym przeze mnie więzieniu przebywa ok 1000 skazanych. Drugą rzeczą, która mnie uderzyła, to ich całkowita izolacja. Byłam tam 1,5 godziny i nie widziałam ani jednego przestępcy. W pawilonach mieszkalnych siedzieli za zamkniętymi drzwiami w celach. Tam jedzą, tam śpią, tam się załatwiają. Korytarze więzienia są puste. Niektóre okna, zwłaszcza te wychodzące na ulicę, nie tylko okratowano ale też zasłonięto, tak by nikogo przez nie nie było widać. Czasem było ich tylko słychać. "Ej! RUDA! Ruuuuda!" ciągnęło się za mną, gdy przechodziłam między pawilonami. A było w tym krzyku coś przerażającego. Krzyczeli bowiem szeptem...



W ramach zwiedzania zorganizowano loterię, w której wygraną ma być dzień spędzony za kratami. Powstać ma z tego dokument. Czekam na losowanie. To mogłoby być ciekawe doświadczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz