niedziela, 14 kwietnia 2013

sfiksowana na punkcie kominów


Freud miałby ze mnie pożywkę. Jestem sfiksowana na punkcie kominów. Zwłaszcza tych wysokich, biało-czerwonych. Mój bzik jest tak wielki, że na pierwszym wiosennym spacerze zamiast zachwycać się rozkwitającą naturą, skakałam z radości na widok kominów elektrociepłowni.

Podobno komin jest symbolem ciepłych, intymnych związków, czasami związany z symboliką falliczną. Brak komina oznaczać może brak ciepła w sferze psychicznej lub konflikty z ważną osobą płci męskiej. Przesadnie duży – nadmierne zainteresowanie  sferą seksualną czy też możliwe tendencje ekshibicjonistyczne. 

Prowadzenie bloga trochę tu pasuje;) 

Tej wiosny będę polować na piękne kominy. Potrzebuję świetnego zdjęcia na fototapetę na drzwi. 




6 komentarzy:

  1. fajny pomysł z tą fototapetą na drzwi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. byle odpowiedni plener znaleźć! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kominów jak mrówków na Śląsku :) uwielbiam industrial i kocham wracać na Śląsk - ten czarny, z sercem z węgla :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wieeeeem, że pełno;) i bardzo chciałabym się w końcu wybrać na Śląsk porobić zdjęcia. Ale jakoś się nie składa;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, to warszawskie Siekierki.

    OdpowiedzUsuń