czwartek, 3 października 2013

Rehabilitacja

Jak zwykle na ostatnią chwilę załatwiam sprawy najważniejsze. Kiedy dostałam skierowanie na rehabilitację byłam psychicznie podłamana a kodeina, którą dostałam w pakiecie powitalnym od klubu zepsutych kręgosłupów, pozwoliła mi zapomnieć o pracy, jaka mnie czeka na drodze do życia bez bólu.


Kodeina to jednak nie jest rozwiązanie. Owszem, po kilku pierwszych tabletkach było przyjemnie. Lekkie otumanienie, wrażenie przebywania na innej planecie, wprost nieznośna lekkość bytu, gdy nie obchodzi cię nic, nawet jadący wprost na twój rower samochód ciężarowy. Ale też ból wątroby, słabość ciała i jak zwykle - niewielka ulga w cierpieniu. Życia na kodeinie nie polecam.
 Poszłam po rozum do głowy. I to podwójny. Postanowiłam zapisać się na rehab przed upływem daty ważności skierowania oraz zapłacić za niego z pieniędzy zebranych na 1%. I tu zaczęły się schody. Czasu miałam niewiele, bo 8 dni. Za to przeszkód! Od groma, jak mawiał kolega ze studiów.
Najbardziej obawiałam się tego, że PTSR nie będzie chciało mi tego opłacić. Ale nie, nie z ich strony miałam problemy. Okazało się, że prawdziwą przeszkodą jest dla LUX MEDu odrzucenie standardowej metody płatności (czyli przed każdym zabiegiem gotóweczką/kartą na miejscu) i dogadanie się z PTSR co do faktury.
Po całym dniu wydzwaniania i pisania maili do obu zainteresowanych w końcu chyba się udało. W przyszły poniedziałek zaczynam wygrzewać kręgi pod laserami, w polach magnetycznych i innych idiotycznych urządzeniach. No chyba że się nie udało. Wtedy najzwyczajniej na świecie się wkurwię.

3 komentarze:

  1. Nie chcę Cię zniechęcać, ale skuteczność laseroterapii i pola magnetycznego jako terapii samoistnych (niewspółistniejących z rehabilitacją tradycyjną) jest, mówiąc bardzo łagodnie, dyskusyjna:) Oczywiście nie wykluczam, że oprócz tego masz też w programie analogowe ćwiczenia - w takim wypadku zignoruj powyższą uwagę:D Z prywatnych doświadczeń - remedium na moje problemy z kręgosłupem okazała się terapia manualna (w wykonaniu osteopaty).

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zniechęcasz, sama sobie z tego zdaję sprawę. Trzy lata temu przerabiałam to samo. Na szczęście będę miała też rehabilitację ruchową, na której nauczyć mnie mają podstawowych i niezbędnych ćwiczeń. I jestem na tyle zdesperowana, że wiem, że jak tylko będę miała rozpiskę ćwiczeń będę ćwiczyć w domu. Chciałabym uniknąć operacji. Bliskie kontakty z neurochirurgami mnie nie kręcą, no chyba że będzie to McDreamy z "Chirurgów" :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli faktycznie w grę wchodzi operacja kręgosłupa, to zdecydowanie poszukałabym osteopaty lub innego specjalisty od terapii manualnej - neurolodzy kierują do nich przypadki "graniczne" i rezultaty są bardzo dobre (udaje się uniknąć operacji). W Warszawie na pewno jest sporo osób z odpowiednimi kwalifikacjami, a choć nie jest to tania impreza, to też mogłabyś sobie opłacić z subkonta w PTSR. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń