piątek, 31 maja 2013

Exegi monumentum


Po wczorajszym dniu pracy na naszym małym polu budowy ukuło się powiedzenie, że z gruzem jak z dzieckiem. Trzeba delikatnie. Dzisiejszy dzień potwierdził, że czynności związane z remontem nie muszą być tylko pracą wykonywaną mechanicznie i bezrefleksyjnie. Doszłam nawet do wniosku, że jest coś z goła mistycznego w gładzeniu ręką gładzi na ścianach.


Prace powoli idą na przód. Pod ruchami zgrabnych rączek Graży, która okazała się mistrzem szpachlowania, dziura na krzywej ścianie w kuchni powoli znika. Przedpokój i kuchnia odrapane. Ściany zgładzone. Dajemy im nocą oddech, by rano zaatakować farbą. 

Po cichu liczę na przychylność losu i nieco lepszy stan ścian w pozostałych pokojach. Od dwudniowego zeskrobywania starej farby prawą ręką nie mogę już prawie nic chwytać, tak jest zmęczona i obolała. Zmęczenie jest wprost proporcjonalne do satysfakcji, jaką człowiek odczuwa po skończonym dniu pracy.





czwartek, 30 maja 2013

o skrobaniu przy święcie

Przed rozpoczęciem w mieszkaniu drobnych zmian kosmetycznych moja mama powtarzała mi, że przy remoncie zawsze trzeba zakładać, że coś się stanie, a co za tym idzie zwiększą się nakłady pracy i finansów. Kiedy to mówiła nie wyobrażałam sobie, że na przykład podczas kupowania farb stojąc w kolejce do kasy koszyk z zakupami wypadnie mi z rąk topiąc w grocie solnej marki Śnieżka mój telefon wraz z długą listą produktów znajdujących się w koszyku. Dość naiwnie zakładała, że przemalowanie ścian nie może wiązać się z większymi problemami. Nie mogłam mylić się bardziej:\



Zasadniczo był to pierwszy dzień pracy przy ścianach. Pomyślałam, że przy święcie dobrze będzie się robić kuchnię. Tym bardziej, że to niewielkie pomieszczenie. Ot kilka metrów do zdrapania farby, tam gdzie się łuszczy... Okazało się to drogą przez piekło usłaną kolejnymi warstwami farby olejnej. Prawdziwe wykopaliska archeologiczne sięgające końca lat '60.


Najgorsze jednak czaiło się w najmniej oczekiwanym miejscu, na dość równej ścianie nad kafelkami. Zdjęliśmy tylko haki, na których wisiały wcześniej półki, a cała farba długimi płatami zaczęła odchodzić od ściany. Schodziło przerażająco dobrze. Skrobiąc farbę odkryliśmy nierówność ściany. Oraz tragiczną w skutkach próbę naszych poprzedników wyrównania terenu klejem do glazury.

Kuchnia : ekipa remontowa 1:0.
Jutro rewanż. Nie brakuje mi sił i optymizmu. Najważniejsze to mieć dobrą ekipę i nie tracić nadziei.

poniedziałek, 27 maja 2013

kitchen makeover part one

Kosmetyka remontowa daje mi ogromne pokłady pozytywnej energii. Zwłaszcza ta wykonywana wspólne ze znajomymi. Planując remont oczyma wyobraźni widziałam obrazki z ostatniej soboty, kiedy dość spontanicznie zabrałyśmy się za malowanie. Na pierwszy ogień poszły szafki kuchenne.



W przeciągu kilku godzin nudna wanilia zmieniła się w stanowczą biel. Efekt fenomenalny. Nakład finansowy prawie żaden. 

wtorek, 21 maja 2013

czekam

Tak bardzo nie mogę doczekać się kluczy do WŁASNEGO mieszkania, że z nerwów chyba zacznę spełniać się kulinarnie. Już mi się marzą racuchy w cieście kokosowym. Czy łaskawy pan sprzedający, mógłby już sprawdzić stan konta?

niedziela, 19 maja 2013

zielone światki

Uwielbiam takie dni jak ten.

 Kiedy mogę robić ładne zdjęcia.







nocą

Noc Muzeów wykorzystuję zwykle do zwiedzenia miejsc, które w dni powszednie dla zwiedzających i ciekawskich są zamknięte. W zeszłym roku była to Komenda Stołeczna Policji, w tym zaś Sejm i Senat. O ile w Pałacu Mostowskich policja pokazała niewiele więcej ponad korytarze i Muzeum Policji (fanom znane z Pitbulla) o tyle na Wiejskiej widać było, że ktoś zadbał o szczegóły.

począwszy od pięknie przystrzyżonych trawników oraz szczegółowych opisów...

...po podkład muzyczny.

Dla mnie największą frajdą był fakt, że poszłam tam w dresie ;)


Największym i to pozytywnym zaskoczeniem była zaś postawa PiSu. Szacun za dystans. 

poniedziałek, 13 maja 2013

wywoływanie potencjałów

Badanie potencjałów wywołanych z pozoru wydawać się może bułką z masłem. Elektroencefalografistka przymocowuje do głowy pacjenta elektrody, które rejestrują w trakcje stymulacji bodźcem wzrokowym pochodzące od aktywności neuronów kory mózgowej zmiany potencjału elektrycznego na powierzchni skóry. W praktyce wygląda to tak, że w ciemnym pokoju z elektrodami na głowie człowiek gapi się w czerwoną kropkę umieszczoną na tle skaczącej szachownicy.


Męczące okropnie. Ale co zrobić. Na Sobieskiego przynajmniej nie trą głowy spirytusem i nie przyklejają tych elektrod do głowy klejem (Banacha hardcorem szpitali), jeno zakładają gumową konstrukcję mocującą elektrody.

Wyniki widać od razu. Albo ma się zdrową drogę oko-mózg, albo nie. Moja jest zaburzona. Niestety po obu stronach. Coś się dzieje w tych nerwach. Widzę mniej ostro. I żadne okulary na to nie pomogą. Na szczęście lekarz uspokoił moją wybujałą wyobraźnię - nie oślepnę. Co do reszty - czas pokaże. 

niedziela, 12 maja 2013

doomsday

Jutro zapowiada się wspaniały dzień. Lekkie zachmurzenie, 16 stopni, możliwe burze.
Rano podpisuję umowę kredytową.
Około godziny 12 dowiem się, jak bardzo zdegenerowane mam nerwy wzrokowe.
Jest stres.