piątek, 2 sierpnia 2013

mieszkanie

Ponieważ jestem okropnie niedowartościowaną perfekcjonistką twórczą mam pewne opory przed chwaleniem się moimi czterema kątami. A to zdjęcie nieładne, a to proporcje zaburzone, a to "jużsamaniewiemczytobyłdobrypomysł". Nie pomagają zachwyty osób, które mnie odwiedzają (czy aby szczere? zasłużone?). Ja uparcie twierdzę, że mogło być lepiej.

A więc, mogło?

Przedpokój a w nim symbole falliczne oraz czarna ściana płaczu.



Kuchenny makeover. Czyli to miejsce w całym mieszkaniu, które przyniosło najwięcej moich cierpień i łez. A miało być lekko, szybko i przyjemnie...





Sypialniane przemiany ze złotą szafą w stylu totalnie eklektycznym ale pozostającym minimalem.
Salon czyli ALOHA STATE 

  

  Kolekcja zdjęć i plakatów na ścianie powoli rośnie. W ramach prezentów przyjmuję ramy (czarne/szare).
 

4 komentarze: