Wielokrotnie powtarzałam tu, że ze względu na SM upały są dla
mnie nieznośne i zwykle powodują nasilenie objawów choroby (Vide zeszłoroczne
budzenie się bez czucia w nogach). Dlatego latem staram się wybierać pociągi z
klimatyzacją.
Dziś wracałam z Sopotu. Ostatni dzień wakacji. Pociąg obłożony
na full. Wybieram wagon nr 7 - strefę ciszy. Już wchodząc wali mnie w twarz
gorąc stojącego w miejscu powietrza. Nie działa klima. Mimo to zajmuje miejsce
i upewniam się, czy Kicia nikomu nie przeszkadza.
- Przepraszam, chciałam dać znać, że przewożę kota i zapytać czy
nie będzie państwu przeszkadzać jak czasem wychyli głowę spod siedzenia -
zagajam uprzejmie do pary siedzącej za mną w przedziale.
Młoda kobieta siedząca po prawej od razu z uśmiechem zerka na
podłogę w nadziei, że znajdzie tam kiciusia. Mężczyzna siedzący przy oknie
uchyla gazetę, za którą się chował i rzecz:
- A ja chciałem panią poinformować, że mam alergie i nie życzę
sobie kota w mojej okolicy.
- Ja też mam alergię i zapewniam pana, że kot mnie nie uczula.
Ale wobec pana obiekcji będę go pilnować i...
- Nie obchodzi mnie to - po czym dodaje znacznie ciszej chowając
się za gazetą - jak go zobaczę kopnę.
- Przepraszam, co pan powiedział?
- Dobrze pani słyszała.
- To są groźby.
- To jest obrona.
- Chciałam być miła i się dogadać, a pan grozi.
Zapowiada się dobra podróż...
Po 20 minutach w wagonie jest już 40 stopni i nie, nie chodzi o
gorąca wymianę zdań ze współpasażerem. Na coraz częstsze utyskiwania pasażerów
wagonu nr 7 w końcu reaguje konduktor propozycją udania się do wagonu 1 klasy i
zajęcia wolnych miejsc. Ze względu na kota i opadające siły decyduje się na
zmianę. Ku uciesze pasażerów innych wagonów 20-osobową grupą ruszamy do ziemi
obiecanej znajdującej się w wagonie nr 1. Na drugi koniec pociągu. Tam okazuje
się, że wolnych miejsc nie ma. Wściekła kelnerka Warsa każe wracać nam na
miejsca i nie przeszkadzać w rozdawaniu posiłków. Ruszamy w druga stronę.
W
okolicach 3 wagonu nogi zaczynaja mi drgać i uginać się pode mną. Ręce
samowolnie szukają wsparcia w ścianach i oparciach foteli. Nie jest dobrze.
Czuję mikrodrgania pojedynczych nerwów. Spotykam konduktora. Zagaduje
grzecznie, że słabo mi i nie dam rady wrócić do nagrzanego przedziału. Każe mi
iść dalej bo blokuje przejście. Mówię, że mój stan medyczny może za chwile nie
pozwolić na zrobienie kolejnego kroku i będzie musiał wzywać karetkę. Zapewnia,
że klima jest już naprawiona i muszę wrócić na miejsce.
Wracam, choć z dwoma
pitstopami.
Po chwili sprawdzają bilety. Szeptem informuje, że
naprawdę nie mogę ze względów zdrowotnych siedzieć w tym nagrzanym przedziale.
Konduktor odpowiada , że zawsze mogę złożyć reklamację...
Klima faktycznie zaczęła działać, po jakimś czasie i nagrzany
wagon wrócił do normalnej temperatury ale cóż z tego skoro nogi lekko zwiędłe
pozostały;/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz